Operacja last minute: złamanie wyrostka łokciowego.

Był kwiecień i pani Dominika Juchno była już myślami na wakacjach, gdy przydarzył jej się przykry wypadek w postaci upadku ze schodów na prawą rękę. W dzień planowanego wyjazdu wstała o 7 rano, w czym upatrywała swoją szansę na znalezienie ‘terminu na już’ u ortopedy. Gdy prywatna opieka zdrowotna zawiodła, Pani Dominika wykręciła przypadkiem numer do EFFI Clinic. Jak się później okazało przypadek okazał się sprzymierzeńcem.

Pisaliśmy już, że staramy się być elastyczni – za co zresztą czasem dostajemy po głowie, bo nie każdy pacjent akceptuje obsuwę wywołaną wciśnięciem w grafik nagłego przypadku.I każdy ma prawo tego nie akceptować. Ale zaraz – jak to właściwie się ma do sytuacji pacjentki?

Myślałam, że jest to zwykłe stłuczenie, ale ból sugerował, że dobrze jest się upewnić i zrobić rentgen. Gdy się do was dodzwoniłam, to powiedziano mi, że nie ma zbyt dużej możliwości, ale sytuacja była dosyć poważna i już podczas rozmowy czułam, że chcą mnie państwo jakoś wcisnąć. Ostatecznie po godzinie do mnie oddzwonilły panie z recepcji i udało się umówić na 9.00. Przyjechałam na miejsce, zrobiłam rentgen i czekałam na wizytę u doktora Budziaszka.

Niestety nie było to stłuczenie.

Złamanie, wyrostek łokciowy w prawej ręce, na dodatek jestem praworęczna. Doktor wytłumaczył mi, że w takich wypadkach rozwój złamania często prowadzi do operacji. Dodał, że jestem osobą młodą więc jakbym bardzo nie chciała operacji, to możemy tą rękę unieruchomić na 6 tygodni – tylko potem byłoby spore ryzyko, że ręka nie będzie w 100% mobilna.

Widzimy tutaj doktora, w swoim żywiole, opowiadającego czule i z pasją o wszelkiej maści urazach!

Wspominał, że ciężko byłoby mi wrócić do pełnej sprawności. Wszystko zostało wyjaśnione dokladnie, też z użyciem terminów medycznych, które nie miały dla mnie większego znaczenia, bo nic mi nie mówiły….

Ale dla doktora miały! #żywioł [redakcja]

…wszystko po kolei zostało przeprowadzone tak, jak to powinno wyglądać. Dostałam też propozycję terminu operacji na następny dzień. Wiedziałam, że propozycja wynikała z tego, ze doktor ma już zaplanowanych sporo zabiegów w ten właśnie dzień. Dodam, że się oczywiście wahałam, bo prywatnie wiąże się z większym kosztem, ale w międzyczasie zdążyłam się zorientować dzięki znajomościom jak by to mogło wyglądać na NFZ. Padło przypuszczenie, że zanim bym się tam dostała, przeczołgała przez SOR, to i tak na końcu by mi tą rękę unieruchomili. Jeszcze po drodze Wielkanoc i wychodzi kwestia 2-3 tygodni w gipsie.

„I dla mnie to do dzisiaj jest szok, że w poniedziałek miałam złamaną rękę, minęło półtora tygodnia i byłam w stanie z niej korzystać.”

Sam zabieg, znieczulenie, jak to wyglądało?

Następny dzień zabieg, który się odbył planowo. Zabieg pod narkozą, dodatkowo najpierw ze znieczuleniem miejscowym. Jeśli chodzi o sam zabieg, to ja się czułam naprawdę bardzo zaopiekowana. Anestezjolog była świetna i mimo mojego stresu związanego z pierwszą w życiu narkozą, wszystko poszło gładko. Każdy krok – wiedziałam czego mogę się spodziewać. Przebudziłam się po samym zabiegu, który zajął około 40 minut. W dniu zabiegu największy kontakt miałam z panią anestezjolog i panią Olą, doktor przyszedł na sam zabieg i jeszcze po zabiegu sprawdzić czy wszystko u mnie w porządku.

Byliśmy ciekawi co dalej, może jakaś rehabilitacja?

Wiedziałam co się dzieje, kiedy się dzieje, co robić i jak robić. Dostałam listę wytycznych: co robić po zabiegu, co robić z raną, co z blizną, kiedy zacząć ruszać ręką i kiedy przyjść na rehabilitację.

Zapytaliśmy o powrót do zdrowia.

Dostałam jasne wytyczne. Jak najszybciej po zabiegu starać się używać ręki przy czynnościach życia codziennego: to przy jedzeniu, podnoszeniu szklanki. Zaczęłam to robić i dla mnie to do dzisiaj jest szok, że w poniedziałek miałam złamaną rękę, minęło półtora tygodnia i byłam w stanie z niej korzystać. Na następny dzień miałam zabieg, a po zabiegu, po tygodniu miałam pierwszą rehabilitację

Pani Dominice dziękujemy za czas poświęcony na udzielenie wywiadu i życzymy samych pozytywnych szoków.

Menu